Czy uczniowie powinni decydować, kto zostanie dyrektorem ich szkoły?
Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) przygotowuje rewolucyjne zmiany w systemie oświaty. W ramach nowej koncepcji uczniowie – po raz pierwszy w historii – mieliby mieć realny wpływ na wybór dyrektora szkoły. Pomysł wzbudza ogromne emocje i dzieli środowisko oświatowe.
Uczniowie w komisjach konkursowych?
Zgodnie z rekomendacją Zespołu ds. Praw i Obowiązków Ucznia działającego przy MEN, do komisji konkursowych wybierających dyrektorów szkół mogłoby dołączyć dwóch przedstawicieli samorządu uczniowskiego – pod warunkiem, że są pełnoletni. W przypadku uczniów niepełnoletnich, ich obecność miałaby charakter obserwacyjny – bez prawa głosu, ale z możliwością zadawania pytań kandydatom.
Terminal Kontenerowy Wam się nie opłaci mówią Niemcy – folksdojcze biją brawo
Wiceminister Katarzyna Lubnauer zapowiedziała, że MEN pozytywnie ocenia ten kierunek zmian i planuje dalsze konsultacje społeczne.
Argumenty za: demokracja i edukacja obywatelska
Zwolennicy propozycji podkreślają, że udział uczniów w wyborze dyrektora to nie tylko symboliczne wsparcie dla demokracji, ale także realna lekcja odpowiedzialności obywatelskiej. Ma to wzmacniać poczucie sprawczości, integrację społeczności szkolnej oraz umożliwiać dialog między uczniami a kadrą kierowniczą.
Krytyka: brak doświadczenia i ryzyko manipulacji
Przeciwnicy reformy, w tym Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) oraz Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), ostrzegają, że młodzież nie posiada odpowiednich kompetencji, aby oceniać kandydatów na dyrektora. Ich zdaniem uczniowie mogą stać się narzędziem w grach interesów dorosłych, a sam proces wyborczy ulegnie upolitycznieniu.
Co dalej?
Pomysł MEN jest obecnie na etapie analiz i konsultacji. Jeżeli projekt uzyska akceptację, zmiany mogłyby wejść w życie już w 2026 roku. Czy to początek nowej ery w polskim szkolnictwie?