Mimo zakończenia sezonu nad Bałtykiem wciąż drogo. Turyści przecierają oczy ze zdumienia
Koniec wakacji zwykle oznacza niższe ceny i spokojniejsze plaże. Jednak w tym roku nad Bałtykiem wielu turystów przeżyło niemiłe zaskoczenie. Choć sezon dawno się skończył, a nadmorskie promenady opustoszały, ceny w wielu miejscach wcale nie spadły.
🏖️ Poza sezonem, ale nie taniej
Jesienny Bałtyk potrafi oczarować ciszą i klimatem, ale coraz częściej odstrasza portfelem. Turyści, którzy liczyli na „połowę ceny” po wakacjach, zderzyli się z rzeczywistością. W restauracjach za obiad z rybą i napojem trzeba zapłacić ponad 60–70 zł. W Mielnie czy Kołobrzegu zestaw ze smażonym dorszem, reklamowany jako „promocja”, wciąż kosztuje tyle, co w lipcu.
Niektórzy przyznają, że czują się rozczarowani: „Zaskoczyłem się. Myślałem, że poza sezonem będzie taniej, a tu rachunek podobny jak w wakacje” – napisał jeden z turystów w liście do redakcji Radio Zet.
🏠 Noclegi też bez większych obniżek
Ceny noclegów w wielu popularnych miejscowościach również pozostają wysokie. Choć w internecie pojawiają się pojedyncze oferty z niższą stawką, większość hoteli i apartamentów utrzymuje poziom zbliżony do letniego. W Świnoujściu, Międzyzdrojach czy Sopocie za dobę w dwuosobowym pokoju trzeba zapłacić od 250 do 400 zł, a w lepszych obiektach nawet więcej.
Eksperci branży turystycznej tłumaczą to wzrostem kosztów utrzymania obiektów i energii, a także inflacją. Wielu właścicieli przyznaje, że po „słabym lecie” muszą nadrabiać straty jesienią.
🐟 Paragony grozy nie tylko latem
„Paragony grozy” to już nie tylko letnia zmora. Jesienią niektóre lokale nadal stosują ceny za 100 g ryby, co w praktyce oznacza, że za obiad można zapłacić nawet 90–100 zł. Turyści, którzy nie zwrócą uwagi na wagę porcji, przy kasie przeżywają szok.
W mediach społecznościowych pojawiają się komentarze: „Po sezonie miało być taniej, a za dwa dorsze i frytki zapłaciłem tyle, co za obiad w Warszawie.”
🌊 Ciszej, ale nie taniej
Choć jesienią Bałtyk kusi spokojem i pustymi plażami, to ekonomiczny rachunek może rozczarować. Dla wielu Polaków weekend nad morzem staje się wydatkiem porównywalnym z city breakiem za granicą.
Z jednej strony turyści doceniają brak tłumów, z drugiej — pytają, dlaczego mimo zakończenia sezonu ceny wciąż pozostają na wakacyjnym poziomie.
💬 Głos mieszkańców i przedsiębiorców
Właściciele lokali tłumaczą, że sezon trwa dziś krócej, a koszty — szczególnie energii i produktów spożywczych — są rekordowo wysokie. „Nie da się obniżyć cen, kiedy rachunki za prąd i gaz są dwa razy wyższe niż rok temu” – mówi jeden z restauratorów ze Świnoujścia.
Jednocześnie mieszkańcy zauważają, że coraz więcej osób wybiera krótkie, weekendowe pobyty poza sezonem. „Ludzie przyjeżdżają, ale nie zostają na długo. Wydają mniej, ale chcą dobrej jakości” – podkreślają hotelarze.
📉 Wniosek
Mimo końca sezonu letniego, Bałtyk wciąż pozostaje drogim kierunkiem. Wyjazd nad morze jesienią to nadal luksus dla wielu rodzin, a nie budżetowa alternatywa. Wysokie ceny żywności, energii i utrzymania obiektów powodują, że nawet poza sezonem turyści nie mogą liczyć na znaczące obniżki.
❓ Pytania i odpowiedzi – drożyzna nad Bałtykiem po sezonie
1. Czy nad Bałtykiem po sezonie faktycznie jest taniej?
Nie zawsze. W wielu miejscowościach ceny obiadów i noclegów utrzymują się na poziomie zbliżonym do wakacyjnego. Obniżki są sporadyczne i często dotyczą obiektów o niższym standardzie.
2. Ile kosztuje obiad nad morzem poza sezonem?
Średni koszt obiadu z rybą i napojem to od 60 do 80 zł. W niektórych restauracjach nadal obowiązuje system cen „za 100 gramów ryby”, co może podnieść końcową kwotę nawet do 100 zł.
3. Czy noclegi są tańsze jesienią?
W teorii tak, ale praktyka pokazuje coś innego. W popularnych kurortach, takich jak Świnoujście, Kołobrzeg czy Sopot, ceny noclegów spadły jedynie o 10–20%. Wciąż trzeba zapłacić 250–400 zł za dobę w pokoju dwuosobowym.
4. Dlaczego właściciele nie obniżają cen po sezonie?
Głównym powodem są rosnące koszty energii, żywności i utrzymania obiektów. Wielu przedsiębiorców tłumaczy, że nie mogą sobie pozwolić na duże promocje, bo sezon letni był zbyt krótki, by się utrzymać przez cały rok.
5. Czy w restauracjach nadal pojawiają się „paragony grozy”?
Tak, choć rzadziej. Niektóre lokale stosują cenę za 100 gramów ryby, co potrafi zaskoczyć klientów. Warto zawsze zapytać o gramaturę porcji przed złożeniem zamówienia.
6. Czy warto odwiedzać Bałtyk jesienią?
Tak — ze względu na spokój, brak tłumów i wyjątkowy klimat. Ale trzeba przygotować się na wyższe ceny niż oczekiwano i chłodniejszą pogodę.
7. Jakie miejscowości są najtańsze po sezonie?
Mniejsze kurorty, takie jak Dziwnów, Darłowo czy Ustronie Morskie, oferują korzystniejsze ceny niż Świnoujście czy Sopot. Warto też szukać prywatnych kwater i pensjonatów.
8. Czy inflacja wpływa na ceny nad morzem?
Zdecydowanie tak. Wzrost kosztów produktów spożywczych, energii i wynagrodzeń przekłada się bezpośrednio na wyższe ceny usług turystycznych.
9. Jak oszczędzić na wyjeździe nad morze po sezonie?
Rezerwować noclegi z wyprzedzeniem, wybierać mniejsze miejscowości i szukać lokali z pełnym menu zamiast dań na wagę. Warto też korzystać z aplikacji z rabatami.
10. Czy Bałtyk stanie się kierunkiem tylko dla zamożnych turystów?
Niestety, taki trend już widać. Dla wielu rodzin wyjazd nad polskie morze staje się wydatkiem porównywalnym z zagranicznymi wakacjami.


